Działając intensywnie w ramach rozwoju firmy, zajmowałam się nawiązywaniem kontaktów z klientami. Osobami zainteresowanymi były najczęściej kobiety, choć paru panów też się trafiło. Interesowała ich głównie opcja stylizacji i doboru garderoby niż projektowania i szycia na zamówienie. Panie najchętniej by widziały wszystko w pakiecie, czyli zaprojektuj, uszyj, ubierz, umaluj, i wystylizuj i w ogóle...doradź.
Większość spotkań była jednorazowa i najczęściej dotyczyła konkretnego projektu. Zdarzało się, że klientki wracały prędzej czy później z następnym pomysłem lub chciały czegoś zupełnie nowego z innej dziedziny. Bywało, że z jednorazowego spotkania tworzyła się długofalowa współpraca.

Zaczynało się spotkaniem i przedstawieniem wizji. Następnie wizja trafiała na papier - powstawał zmaterializowany projekt. Ubierany był w kolor, by nadać bardziej rzeczywisty wygląd. Potem dobór właściwego materiału, dodatków i można było tworzyć. Dwie przymiarki, ewentualne poprawki i po całkowitym zaakceptowaniu - zrealizowany projekt szedł w świat.




Trójwarstwowa sukienka z szyfonu, bolerko z tafty, z żółtą podszewką.






Suknia z soczystej, zielonej satyny, cięta z koła, z wstawkami w kolorze fuksji.



 A to sposób, w jaki można uratować ulubioną spódnicę, która w tym przypadku została poplamiona jagodami. Dzięki ciekawemu pomysłowi zyskała na oryginalności. Wykonane farbami do tkanin.

Leave A Comment