Kuwejt nie jest miastem dla turystów. Nie jest nawet krajem turystycznym. W 2006 roku wyjechałam w celach zawodowych ale warto było skorzystać również z możliwości poznawczych. Łatwo nie było. Mi? Europejce wśród Muzułmanów? Dużo obostrzeń. Nie noś krótkiej sukienki (długość do kolan), nie pokazuj odkrytych ramion (topy odpadają), głębokie dekolty odpadają, szorty odpadają. Całe szczęście, że nie kazali nam nosić ‘hidżab' lub ‘nikab'. Temperatura w dzień sięgała najczęściej 50 stopni C, w nocy też nie było lżej (jakieś 30 stopni C). Było gorąco (klimat zwrotnikowy) ale opalić się też było sztuką. Przynajmniej dla mnie. Nie wróciłam do Polski spalona słońcem :) 

Pechowo się złożyło - trafiłam na Ramadan (wtedy był październik). Ten, kto wie co to znaczy, będzie wiedział, że dla Europejczyka Ramadan oznacza miesięczną przymusową dietę :) He he, dla chcących zrzucić wagę takie rozwiązanie mogło być pożyteczne. Ramadan jest 9 miesiącem w kalendarzu muzułmańskim, kiedy to rozpoczęło się objawianie Koranu. Co to oznaczało? Od świtu do zmierzchu nie wolno było pić, jeść, palić tytoniu, uprawiać seksu (tak, tak :)). Dozwolone były 2 posiłki: przed świtem i po zmierzchu. W firmie, w której pracowałam było miejsce specjalnie przeznaczone dla obcokrajowców na spożywanie posiłków w ciągu dnia. 

Odradzano nam (kobietom) samotne wyprawy w miasto. Wiązało się to z ryzykiem porwania. Nie wiem czy w zamian za wielbłądy czy Mercedesy :) ale byli Szejkowie, więc pewnie do haremu :). Poligamia jest uznawana w prawie cywilnym Kuwejtu. Dlatego po ulicach miasta zazwyczaj poruszały się grupki kobiet w towarzystwie chociaż jednego mężczyzny. Była policja obyczajowa. Przestrzegała norm, np: w czasie Ramadanu nie wolno było tańczyć publicznie. Jeśli chłopakowi podobała się dziewczyna - nie mógł ot tak sobie podejść i zagaić.  Byłam kiedyś świadkiem muzułmańskiego podrywu :) Dwa samochody jadące obok siebie, w jednym On, trzymający kartkę z wypisanym numerem telefonu, przyklejoną do szyby - Ona w drugim, uśmiechająca się i spisująca jego numer. Urocze ale takie były realia. 
Ponadto wszędobylska klimatyzacja, przez którą się załatwiłam i dzięki temu doświadczyłam uroków arabskiego szpitala i przychodni. 

Urzekło mnie życie nocne i ludzie. Niezliczona ilość sheesha cafe's, knajpy z lokalną kuchnią, lokalni chętnie opowiadający o Koranie, targi, na których można było się targować a także udział w kolacji na świeżym powietrzu z muzyką i tańcami. Poznałam ludzi z całego obszaru Bliskiego Wschodu. Wspaniałe doświadczenie, które sobie bardzo cenię. 

Opalanie nie należało do łatwych. Jak wspominałam wcześniej - golizna była niemile widziana. W związku z czym miałam do wyboru: plażę publiczną (bezpłatną), zaśmieconą, z wodą wątpliwej jakości (panowie mogli rozbierać się do slipek ale rzadko z tego korzystali, panie wchodziły do wody w ubraniu), gdzie europejska nagość spotkałaby się z wyzwiskami bądź komentarzami lub prywatną (płatną), czystą, wolną od nieprzyjaznego oka i swędzącego języka. Korzystałam z drugiej opcji i mogłam do woli latać w bikini. Woda do ciepłych nie należała, o dziwo! 

Centra handlowe kipiały luksusowymi markami, kobiety nosiły przepiękne makijaże a tradycyjne hidżaby często wywoływały u mnie okrzyk: WOW! Makijaż oka był opanowany przez większość kobiet do perfekcji. Paleta kolorystyczna bez ograniczeń, wbrew pozorom tworzyła fantastyczną harmonię. Nie raz i nie dwa spotykałam na swojej drodze Szeherezadę lub inną arabską księżniczkę. Luksus wylewał się z każdej ulicy w centrum, choć ja mieszkałam na przedmieściach, gdzie o tabliczce z nazwą ulicy można było pomarzyć. 

Ale ale...miało być o przemycie :) W Kuwejcie jest prohibicja. Nie ma alkoholu. Ramadan tym bardziej zabraniał. Jako, że ja gdzie bym nie była, napić się chciałam to odosobniona w temacie nie byłam :) Znajomy (zamerykanizowany Muzułmanin) był rezerwistą amerykańskich sił wojskowych, stacjonujących w bazie na granicy z Irakiem. Jako, że Amerykanie biali i pić też lubią, więc przedsiębiorczy A.J udał się do bazy wojskowej, dokonał zakupu nielegalnego towaru i przemycił prześliczną piersiówkę Smirnoffa oraz wino nieznanego pochodzenia w 1,5 - litrowej butelce po wodzie mineralnej. Za taki czyn groziła grzywna lub w najgorszym wypadku areszt, więc byłam pełna podziwu, że zdecydował się na taki gest, by sprawić nam przyjemność. 
Na zakończenie pobytu otrzymałam księgę Koranu w dwujęzycznej wersji (arabskiej i angielskiej), zakupiłam piękną sheeshę z asortymentem do palenia, sprawiłam sobie 2 hidżaby a wizę (dawno nieaktualną:)) trzymam do tej pory :)) 



 



Jadę służbowym busem :), po prawej centrum handlowe, na dole widok z centrum handlowego na centrum miasta



Na dole: Hard Rock Cafe i bardzo sławny harley


Bank (brązowy budynek), po lewej centrum handlowe, po prawej meczet


Przemyt na stole :)


Widok z mojego mieszkania 

Leave A Comment