W 2005 roku rozpoczęłam etap związany z modą. Pracując dla jednej z popularniejszych polskich firm robiłam naprawdę mnóstwo rzeczy. Aż dziw bierze, że dawałam radę. Było jeżdżenie po Polsce, latanie do Budapesztu i Dusseldorfu, bieganie po sklepach, zamawianie, sprzedawanie i pisanie. Jednym z najfajniejszych obowiązków było organizowanie pokazów kolekcji marek, za które byłam odpowiedzialna bądź organizowałam to innym brandom.

Przygotowania polegały na wybraniu najciekawszych rzeczy, umówieniu modeli na przymiarki, dopasowaniu dodatków, spisaniu komu co przydzielono, zarezerwowaniu terminu w klubie Enklawa, bo tam najczęściej one się odbywały. W dniu pokazu kolekcja przyjeżdżała do klubu, pojawiali się modele, był make- up, posegregowane ciuchy i super atmosfera. Czułam się jak młoda projektantka, którą czeka debiut w świetle reflektorów. Pełne napięcia oczekiwanie rosło w  miarę, jak pojawiało się coraz więcej ludzi w klubie. Jestem nocny marek, a jak wspomniałam wcześniej, uwielbiam clubbing, więc czułam się fantastycznie. 

Kiedy pokaz się rozpoczynał - w garderobie rozpoczynało się szaleństwo! TOTALNE! :) Ciuchy fruwały, trzeba było rozbierać (fajni modele ;)), ubierać, poprawiać, dopinać i rozpinać :))) Trzeba było się w czasie wyrabiać, bo pokaz trwał max 20 minut a ciuchów do pokazania było dużo. Czas leciał jak błyskawica, nawet nie byłam w stanie wyjść w trakcie i obejrzeć swoich stylizacji. Jak rasowy projektant, wychodziłam na sam koniec, kiedy wszyscy modele byli na wybiegu. Oczywiście ja nie stawałam na wybiegu, bo nie były to moje projekty ale  i tak czułam się cudownie. Gdyby była taka sposobność - zrobiłabym to nie jeden raz :)))




BUDAPESZT












POKAZ MEXX/ MORE & MORE S/S 2005

Leave A Comment